Odkrycie dyamentow w Rossyi. Podróż P. Barona Humboldta do Uralu, dała powód do odkrycia, i obchodzącego naukę, i mogącego się stać ważném dla Rossyi, jakoteż dla tego, kto je uczynił. Od lat dwóch P. Humboldt, zważając wielkie podobieństwo, zachodzące pomiędzy górami brezyliyskiemi a uralskiemi, pewnym był, że się znaydą dyamenty w Syberyi, tak jak je znaleziono w Ameryce. Podróż jego do gór uralskich, bardziey go jeszcze utwierdziła w tém mniemaniu, a Hrabia Polier, Szambellan J. C. M., który towarzyszył temu sławnemu wędrownikowi, czerpał, w rozmowach z nim, toż przekonanie. Gdy P. Humboldt udał się do Tobolska, Hrabia Polier pojechał do dóbr swey żony, leżących na pochyłości Uralu zachodniey, czyli europeyskiey. Pierwszą jego myślą, stanąwszy na mieyscu, było: rozpocząć śledzenia w piaskach złotodaynych, o 25 wiorst, w stronie północno-wschodniey od fabryki żelazney bisertskiey, a do 250 wiorst na wschód Permu. Jakoż pomyślny uwieńczył je skutek, i bez żadney jeszcze machiny, dzieci użyte do przemywania złota na stołach, znalazły już siedm dyamentów. Budują się teraz machiny, celem porządnieyszego dobywania tego kosztownego minerału. (J. d. S. P.) List P. Barona Humboldta do P. Arrago . Journ. de St. Petersb. 1829 N. 127. „Ust-Kamienogorsk, w Syberyi, d. 13 sierp. 1829 „Otoż już od dwóch przeszło miesięcy jestem za granicą Europy, nawschód Uralu; a w ciągłém naszém przenoszeniu się z mieysca na mieysce, wiele ominęło mię sposobności doniesienia ci, że żyję i zawszem dla cię z jednaką przyjaźnią. Nie podobna w tym liście naprędce (przybyliśmy do tey warowni, leżącey na granicy stepu kirkizkiego, około godziny 4 z rana, a wyjedziemy zapewne tey jeszcze nocy, na wschód ku Buchtormie, Narymowi i pierwszey straży w Mongolii chińskiey) nie podobna, mówię, udzielić ci treści postrzeżeń, któreśmy zebrali od wyjazdu naszego z St. Petersburga d. 8 (20) maja; w czytaniu tych wyrazów, dowiesz się tylko, że cel naukowy mojey podróży spełnił się nad moje spodziewanie; że pomimo znojów i przebytey przestrzeni (już bowiem od St. Petersburga jesteśmy więcey jak na wiorst 5,600, a z tych 320 w tey części Azyi) zdrowie moje w dobrym jest stanie; że się pochlubić muszę moimi towarzyszami (PP. Rose i Ehrenbergiem), i że, obładowani zbiórami geologicznemi, botanicznemi i zoologicznemi Uralu, Ałtay, Oby, Irtyszu i Orenburga, spodziewamy się wrócić do Berlina, przy końcu listopada. Nie potrafię opisać miłey uprzeymości, z jaką Rząd Rossyyski raczył nam ułatwić osiągnienie celu tey wycieczki. Jedziemy trzema powozami, w towarzystwie wyższego urzędnika górniczego, poprzedzani przez gońca skarbowego. Czasem nam potrzeba 30 lub 40 koni co stacyi; a tak w nocy, jak we dnie, stoyki są w naywię kszym porządku. Nie mogę tego brać za oznakę względów osobistych: jestto hołd publiczny, oddawany naukom; jestto szlachetna wspaniałość, świadczona dla postępu cywilizacyi tegocześney. Jechaliśmy na Moskwę, Niższy-Nowgorod, a ztamtąd ponad Wołgą do Kazania i rozwalin miasta tatarskiego Bulgari, gdzie mieszkała rodzina Tamerlana. Część ta Rossyi, zamieszkana przez Muzułmanów, okryta pospołu kościołami greckiemi i meczetami, jest bardzo interessującą, i, tak jak Ural, Baszkir i Ałtay, przyczynia ciekawości pięknym badaniom Asia polyglotta P. Klaprotha. Z Kazania jechaliśmy malowniczemi dolinami kungurskiemi i permskiemi. W całey tey podróży z Niższego-Nowgorodu do Ekaterynburga i piasków platynodaynych Niżnie-Tahilskich, towarzyszył nam hrabia Polier, którego, przypominasz sobie, widywałeś w Paryżu u Xżny Duras. Cwiczył on, w tych dzikich okolicach, piękny swóy talent malarza peyzażysty. Osiadłszy, z powodu ożenienia się, w Rossyi, gorliwie zaymuje się ulepszeniem processów górniczych i fabrycznych. Upłynął nam miesiąc na zwiedzaniu kopalni berozowskich złota, gumaszewskich malachitu, tahilskich, fabryk żelaznych i miedzianych, kopalni berylu i topazu, tudzież piaskow złotych i platynowych. Dziwić się potrzeba owym pepitom złota, ważącym po 2 i 3, a nawet po 18 i 20 funtów, znaydowanym na kilka cali pod darniną, gdzie nieznane od wieków leżały. Połozenie i prawdziwy początek tych napływów, pomięszanych nayczęściey z ułamkami grynszteynu, łupka chlorytowego i serpentynu, było jednym z głównych celów tey podróży. Złota z piasków dobywa się corocznie do 6,000 kil. Nowe odkrycia aż za 59 i 60tym stopniem szer. stają się bardzo ważnemi. Posiadamy zęby słoni kopalnych, okryte témi napływami piaskow złotodaynych. Formacya ich, wypadek zniszczeń mieyscowych i osypów, jest może poźnieyszą od zagłady źwierząt wielkich. Bursztyn i węgiel brunatny, odkrywany na pochyłośei wschodniey Uralu, są niewątpliwie dawnieysze. Z piaskami złotémi pomięszane są ziarna: cynobru, miedzi rodzimey, ceylanitów, granatów, cyrkony białey z naypięknieyszym blaskiem dyamentowym, oktaedrytu, albitu, i t. d. Rzecz dziwna, iż w części środkowey i północney Uralu, platyna znayduje się tylko ze strony zachodniey i europeyskiey. Bogate piaski złotodayne familii Demidowa w Niżnie-Tahilsku, są na pochyłości azyatyckiey, z obustron Bartyrai: gdzie same pokłady wilkniskie, wydały przeszło 2,800 funtów złota. Platyna znayduje się o milę nawschód linii rozdzielającey wodę (którey linii nie należy brać za jedno z osią naywiększych górzystości), na pochyłości europeyskiey.— P. Szwiecow, który się uczył pod Pm Berthiér, a którego wiadomości i czynność były nam wielce nżyteczne w naszych wycieczkach po Uralu, odkrył chromian żelaza, z ziarnami w nim platyny, który rozbierał biegły chemik w Ekaterynburgu, P. Helm. Piaski platynowe niżnie-tahilskie, tak są bogate, że 100 pudów piasku, daje 30 (czasem 50) zołotników platyny; gdy tymczasem bardzo bogate piaski wilkniskie i inne, na pochyłości azyatyckiey, dają tylko złota po 1½ do 2 zołotnikow, z puda piasku. W Ameryce południowey, jedno dosyć niskie pasmo kordylierskie t. j. Cali, rozgranicza takoż piaski złote, a nie platynowe pochyłości wschodniey (od Popayan), od piaskow złotodaynych i bardzo bogatych w platynę, międzymorza Raspadura w Choco. P. Boussingault może teraz nanowo objaśni to łożysko amerykańskie; a obserwacye jego ciekawszemi się staną przez te, któreśmy tu zrobić mogli. Mamy pepity platynowe na kilka cali długie, w których P. Rose odkrył piękną gromadę kryształów platyny. Co do porfiru grynszteynowego z Laja, w którym P. Engelhardt postrzegał drobne ziarna platyny, śledziliśmy go pilnie; lecz dotąd ziarna metalliczne, któreśmy widzieć mogli w skałach layskich i w grynszteynach biało-horskich, podług P. Rose, są siarczykiem żelaznym; fenomen ten będzie nowych badań przedmiotem. Dzieło P. Engelhardta o Uralu, zdaniem naszém na wielkie zasługuje pochwały. Osm i irys mają także łożysko szczególne: nie w bogatych piaskach platynowych niżnie-tahilskich, lecz około kopalni bilimbajewskich i kisztymskich. Wiele przywiązuję wagi do cech geognostycznych, wynikających z metalli, które towarzyszą ziarnom platynowym w Choco, Brezylu i Uralu” Dalszy ciąg tegoż listu datowany, 8 (20) sierpnia, P. Humboldt tak kończy: „Lecz co nayważnieyszą czyni naszę podróż ałtayską, to to, iż na obu półsferzach, granit o grubym feldspacie pospolitym, wolny od albitu, gneysu i łupka mikowego, nigdzie bardziey nie dowodzi erupcyy i rozpostarcia się, jak na Ałtaju. Nietylko granit przenika żyłami, ginącemi u góry, łupek gliniany; nietylko przedziera się przez tę skałę; ale też rozpościera się na niey widocznie i bez przerwy, przeszło na 2,000 sążni wzdłuż; wreszcie wzgórki stożkowate i dzwonkowate granitowe, obok kopuł z porfiru trachitycznego; dolomity w granicie; żyły porfirowe, i t. d. „P. Rose, napółnoc Uralu odkrył punkt, w którym porfir popękany a poczęści kulisty, przeistacza przez zetknięcie się, kamień wapienny w jaspis, równolegle smugowany. Widziałem takie smugi i sylicyfikacye w Pedrazio. Ural ciekawym jest także z powodu ścisłego związku eufotydu z grynszteynami pyroxenowemi, gdzie więcey jest hornblendy, niż pyroxenu. Obserwowałem takoż temperaturę ziemi (często bywa ona +2°) oraz pochyłość i natężenie igły magnesowey w tych mieyscach, których PP. Hansteen i Hermann nie zwiedzali. Też własnie punkta dowodzą pomykania się węzłów ze wschodu na zachód, któreś wytknął w swym raporcie o podróży P. Freycinet i t. d.”