|133|
O głównych przyczynach różnicy temperatury nakuli ziemskiey. (Wyciąg z rozprawy Alexan-dra Humboldta, czytaney na publiczném po-siedzeniu Król. akadem. Berlińskiey d. 3 lipca1827 r.) Tłumaczył z niemieckiego, TeodorNarbutt .
Rozprzestrzenienie ciepła na kuli ziemskieyoddawna już było celnieyszym przedmiotem ba-dań moich: jest ono w ścisłym związku z miey-scową różnicą płodów, z rolnictwem i obrotemhandlowym narodów, a nawet pod wielą wzglę-dami z ich moralnym i politycznym bytem. Mi-nęły już wieki, kiedy przestawano na niepew-nych podaniach o geograficzney i fizyczney ró-żnicy klimatów; kiedy wszelkie modyfikacyetemperatury, albo pasmu gór zasłaniających, albopodwyższeniom powierzchni ziemskiey przypisy-wano. Z czasem albowiem postrzeżono, że dziw-ne odmiany klimatów, które na znacznych prze-strzeniach lądu, między temi samemi stopniamiszerokości i na równych prawie wysokościach nadpoziom morza natrafiano, nie zależą od zbyt ma-łych wpływów mieyscowości; lecz ulegają powsze-chnym prawidłom, które przez kształt mass lądo-
|134|wych, przez ich obrysy, stan ich powierzchni,a szczególniey przez ich położenia i stosunki wiel-kości do morz przyległych, są determinowane.Odpowiednie położenie przezroczystych i nieprze-zroczystych, ciekłopłynnych i zsiadłych częścipowierzchni ziemskiey, miarkuje pochłanianiepromieni słonecznych pod równym kątem wpa-dających, a z niemi i rozwijanie się ciepła. Tewłaśnie okoliczności, zimowa powłoka lodowa iśnieżna, która lądy i małą część morza ogarnia,powolność z jaką wielkie massy ogrzewają się, lubstygną; odbijanie się promieni od gładkich albochropowatych powierzchni ku bezobłocznemu nie-,bu; porządne prądy oceanów i atmosfery, mie-szające pospołu wodę i powietrze z rozmaitychszerokości, głębin i wyżyn; są przyczynami,od których stan klimatu zależy. Wszelako mieyscekażde ma dwojakie klima; jedno, zawisłe od po-wszechnych i blizkich przyczyn; drugie, od szcze~gólnych, bliższych stounków mieyscowości.
Od czasu jak poczęto rozważać zagadnieniew całey jego rozciągłości, o geograficznym roz-dziale ciepła, okazały się postrzeżenia meteorolo-giczne mniey niedorzecznemi i bezzasadnemi.Dziś mnieysza ich liczba doprowadza do pewnychwypadków; a odkrycia, które w upłynionych dzie-sięciu leciech w nayodlegleyszych częściach zie-rmi poczyniono, nieznacznie rozpostrzeniły tenprzedmiot. Fizyka i Geognozya stały się z czasemznakomitemi celami lądowych i morskich podró-ży. Zaczynając od nayodlegleyszey północy, wi-nienem na samprzód wspomniéć męża, któregoniebezpieczne i pracowite zatrudnienie, połówwielorybów, nie wstrzymało od uskutecznienia
|135|naydrobnieyszych meteorologicznych i zoologicz-nych postrzeżeń. P. Scoresby, między wolkanicznąwyspą Jan-Mayen a częścią przez siebie odkry-tą wschodniey Grönlandyi, naypierwszy oznaczyłśrednią temperaturę morza biegunowego. Szuka-jąc północno-zachodniey drogi, udało się rządo-wi angielskiemu zrobić przysługę w przedmiotachpoznania ziemi, klimatologii i znajomości zjawieńmagnetycznych; acz zamiar ten zrazu tylko do han-dlowych widoków zmierzał. Parry, Sabine iFrankflin, w kilkoletnich doświadczeń kolei, zba-dali stosunki temperatury powietrza i morza, ażdo Port-Bowen i Mellvillskiey wyspy, czyli: pra-wie do 75 stopnia szerokości, z takiém wytrwa-niem, o jakiém dzieje ludzkich usiłowań i śmia-łych walk z elementami, ledwo co podobnego do-chować mogły. Stary przesąd, któremu za podpo-rę służyło wielkie imie Kuka; błędne mniema-nie, jakoby biegun południowy, z przyczynyzawsze trwałey powłoki lodowey, nie był przy-stępny do tyla, jak północny, dopiero świeżo przezżeglarza Weddel usuniętemi zostały. Odkrycienowego Archipelagu, w stronie SSO Ziemi-ogni-stey, dało powod do wyprawy, w którey, pod stop-niem 74 szerokości południowey, Weddel znalazłmorze zupełnie wolne od lodu.
Gdy się zwrócimy do umiarkowanego pasa,postrzeżemy wielką liczbę punktów, gdzie dotądza nieodmienną miana średnia temperatura, wy-mierzoną została. Astronomowie w Nowey-Hol-landyi i u podnoża indyyskicli gór Himalaya; ka-tolickie i ewangelickie missye w Mokao, w kra-ju Yan-Dimen i na wyspach Sandwickich, dostar-czały nowych wypadków, do porównania między
|136|sobą temperatur: południowey i północney,wscho-dniey i zachodniey półkuli, czyli ogólnych ob-szarów wszystkich mórz i lądów, z pod umiar-kowanych i gorących pasów ziemi. Zarówno i sto-sunek ciepła pod równikiem i zwrotnikiem zo-stał oznaczony. Te liczebne pierwiastki, podwzględem jako punkta stałe, są szczególnieyszeywagi. Gdyż one, odznaczając pas nayciepleyszeywody morskiey (między 23° i 24°, 5 Réaum.) wnastępnym czasie posłużyć mogą do wyjaśnieniatak okrzyczaney zmienności ciepła naszego pla-nety.
Winienem tu przypomnieć, że klimatologi-czne oznaczenia w południowey części pasa umiar-kowanego, pomiędzy równoleżnikami 28° i 30°,długo zaniedbane były. Ta strona świata tworzyrazem środek między właściwym klimatem palmi pasem cywilizacyi, to jest: po nad morzemŚrodzjemném, w Azyi nadbrzeżney i Iranie, gdziewedług podań zachodnich, ród ludzki nasamprzódukształcenie umysłu, łagodność, obyczaje i twór-cze sztuki wynalazł. Postrzeżenia Niebuhra, Nou-eta i Kutela w Egipcie, mojego nieszczęśliwegoprzyjaciela Ritchie w Oazie Murzuk, z przyczy-ny ich mieyscowych stosunków, zaledwo niepe-wne wypadki nastręczały. Lecz wielkie i klassy-czne dzieło, któreśmy winni P. Leopoldowivon Buch, tę przerwę zapełniło, tak jak jegopodróż do Lapponii i ku stercie północney naszeyczęści świata nasamprzód wyjaśniło przyczyny,które na półwyspie skandynawskiey, za kołamibiegunowemi, ostrość chłodu zimowego łagodzą,źródłom temperaturę ustalają,powziętą od warst we-wnętrznych ziemi, a przedziały wiecznego śniegu
|137|i rozmaitych gatunków drzew, pod wpływem lą-dowego i wybrzeżnego klimatu, nierównie daleyposuwają.
Kiedy spoyrzymy na nurt morski, przerzyna-jący wielką nizinę oceanu atlantyckiego od wscho-du do zachodu, znaydziemy w nowym świecie, odrossyyskiey Ameryki i osiedleń kanadyyskich my-śliwców, aż do rzeki Plata i południowego Chili,w długości więcey 1,500 mil geograficznych, bo-gate źródła nauki,prawie niespodzianie otwarte.Niesąto już obcy badacze przyrodzenia, którzy nam u-dzielają wiadomości dorywczych, powziętych wczasie krótkiego pobytu w lasach lub na żyznychrówninach, albo też na przyległym grzbiecieKor-dyllerów; ze średniey temperatury tygodni i mie-sięcy już nie potrzeba wnioskować o roczney; po-nieważ wszędy przewodniczy, mieszkańcom nawet,nauka gruntowna.
Władza wykonawcza Stanów ZjednoczonychAmeryki Północney, rozkazała już od lat 5, mię-dzy 38 i 47 stopniem szerokości, między Missu-ry a Alleghanis, między jeziorem Michigan a wy-brzeżem Pensakolskiém, w przestrzeni 24,000 milkwadratowych, na 17 rozmaitych punktach, gdziewoyskowe stoją osady, codziennie trzy razy ro-bić meteorologiczne postrzeżenia, które przezjenerał-sztabs lekarza armii, P. Lovell wyli-czone, we dwóch oddziałach są wydane, kosztemrządu amerykańskiego,i rozesłane do wszystkich u-czonych zakładów europeyskich. Jeżelibyśmy, zatym pięknym idąc przykładem,we wschodniey czę-ści starego lądu, w rozległych krajach między Wi-słą Leną,podobne przedsięwzięcia uyrzeli, w nie-
|138|wieluby leciech mogła klimatologia nową, dosko-nalszą przybrać postać.
Gorliwość, jaka w tey mierze ożywia Stanypółnocno-amerykańskie, obudziła się teraz z ró-wnąż dzielnością w Ameryce niegdyś hiszpańskiey;pisma peryodyczne, wychodzące w miastach na-górnych, do 9,000 stop nad morze wzniesionych,oznaymują codziennie, w niezmierney przestrzeniod 20° północney do 40° południowey szeroko-ści, o stanie termometru, barometru i hygrometru,podług dokładnych narzędzi w Paryżu i Londy-nie zrobionych. Odmiany polityczne tego krajunie tylko dobru mieszkańców i stosunkom euro-peyskim nowe życie nadały, ale jeszcze ułatwi-ły oświatę i poznanie wysokich warst atmosfe-ry. Tam całe prowincye wznoszą się do wysoko-ści Etny i Piku Teneryfskiego, w postaci wysp naoceanie powietrza. Gdzie na starym lądzie po-dróżujący fizyk, przy krańcach odwiecznego śnie-gu w pustyni swóy namiot rozbija, leżą tu ludnei bogate miasta.
Tak jak Afryka, która w nowszych czasachubogim się krajem w gatunki palm pokazała, cho-ciaż ją starożytni na monetach i pomnikach, jakokrainę palm wyobrażali; podobnież właśnie ostatnieodkrycia podróżnych,nasze mniemanie o ciągle je-dnostaynym upale zwrotnikowym, bardzo ograni-czyły. Wyszedłszy z Murzuka w Fezanie (Oaziegdzie Ritchie i Lyon, zapewne z przyczyny krą-żącego w powietrzu a gorącego piasku, w cieniu,o 5—6 stop nad ziemią, przez kilka wciąż miesię-cy letnich, na termometrze Reomiura,o godzinie 5rano, 24° i 26°, w południe zaś 38° i 43° obser-wowali), umarł od zimna doktor Oudney, w śre-
|139|dzinie Afryki, na granicach Bornu, pod 13stymstopniem szerokości, w końcu grudnia, w krainie,podług barometrycznych wymiarów, nie więceyjak na 1,200 stop nad poziom morza wyniesioney;powiadają, że burdziuki z wodą, które Oudneyja ka-rawana miała zsobą,teyże nocy zamarzły.Wszelakotowarzysz podróży Klapertona, major Denham, zktórym miałem sposobność po jego powrócie od je-ziora Thad, rozmawiać, powiadał,że z rana, w kilkagodzin po śmierci doktora Oudneyja, temperaturapowietrza nie była niższa nad 7½ stopni. W Ame-ryce południowey, bliżey równika,sam widziałem,pomimo znacznego zimna, z przyczyny działaniawielkich równin odbijających promienie, że wodajeszcze w wysokościach 8,500 i 9,000 stop nie by-ła lodem pokryta. W rękopisnych dziennikachmłodszego Beauforta, który niedawno w wyższymSenegalu padł ofiarą naukowey gorliwości, wy-czytuję, iż pod 16° szerokości, termometr, w cie-niu, okazywał jednegoż dnia 36 stopni o południu a12° zrana.Tak nizko nie spada nigdy temperatura wAmeryce, na równinie, pod tymże równoleżnikiem.Kiedy w roku przeszłym podałem akademii (ber-lińskiey) obszerną wiadomość o wybornych pra-cach Ehrenberga i Hempericha, wspomniałem leżo zimnie, którego ci uczeni podróżni w pustyniachDongoli, pod 19 stopniem szerokości doznawali.Wiatry północne dosięgły aż do tego południowe-go mieysca podzwrótnikowego, a w grudniu spadłtermometr na 2°, 5 R. nad punkt lodu, a przeto o12 stopni niżey, jak podług starannie zebranychprzeze mnie obserwacyy, kiedykolwiek był podtąż szerokością w Indyach Zachodnich. Dziwićsię trzeba,że nie na brzegu zwrótnikowego pasa,lecz
|140|w jego środku, w pustyniach Afryki, zimnieyjest niżeli w kraju wegetacyynym, w Ameryce.Właściwe przyczyny takowego oziębienia się (za-pewne odbijanie się ciepła od ziemi przez suchepowietrze, ku bezobłocznemu niebu; nagłe rozsze-rzenie się przy przelewaniu się warst powietrznychw to suche powietrze nadziemne; opadanie górnych,części atmosfery), nie są dotąd należycie poznane.Wiadomo, że więcey jak dwie trzecie części na-szego planety, wody pokryły, które przez zetknie-nie się z atmosferą, nayznacznieyszy wpływ na kli-ma lądowych mass wywierają. Woda uderzanapromieniami słońca, ogrzewa się podług innychprawideł, aniżeli stała powłoka ziemi. Przesuwi-stość kuleczek, z których skład rozcieków sobiewystawiamy, sprawuje prądy i nierówne rozle-wanie się temperatury. Przez odbijanie ciepła,woda chłodnieje, zgęszcza się, a jey cząsteczki opa-dają na dno. Podróże napowietrzne, pobyt na odo-sobnionych wierzchołkach gór, i w głąb morza za-puszczane termoskopiczne narzędzia, oznaczyłyprędkość ubywania ciepła, które, z dołu w góręw atmosferze, z góry na dół w oceanie i wodach,słodkich, w rozmaitych porach roku ma mieysce.Twory przeto zamieszkujące oba elemenla, znay-dują, na każdym punkcie ziemi, w powietrznym iciekłym elemencie, nayrozmaitsze klimata, warsta-mi po sobie idące. W głębi morza, pod równikiem,jako i w jeziorach alpeyskich umiarkowaney strefy,ciągle panuje pewny stopień zimna,taki, pod którymwoda dochodzi swey naywiększey zsiadłości. Do-świadczenia PP.Ellis, Forster i Saussure, powta-rzano teraz we wszystkich pasach ziemi i wewszystkich głębinach morza; lecz to, co wiemy
|141|o nayniższey temperaturze powietrza i wody mor-skiey, jak równie o naywiększém odbijaniu się cie-pła między zwrotnikami, służy za niezbity do-wód, że zimno, które tam blizko powierzchni mo-rza panuje, pochodzi od prądów, które w głębinachoceanu od biegunów do równika zmierzają, i wdolnych warstach wody morza południowe ozię-biają; jak w atmosferze górny pęd powietrza, któ-ry od równika ku biegunom płynąc, chłód zimo-wy krajów podbiegunowych miarkuje.
Rafy podwodne pierwiey poznać można za po-mocą termometru, aniżeli przez zgłębianie, jak nie-śmiertelny Beniamin Franklin naypierwiey o témprzekonał. Sąto podmorskich wysp części, którychelastyczne siły nie zdołały nad wodę wynieść. Naspadzistości mielizn,mieszają się spodnie warsty wo-dy,zgórnerni ciepleyszemi.Tak więc raptowne zimnowody ostrzega żeglarza o blizkiém niebezpieczeńst-wie. Przez swoję temperaturę działają mielizny na po-wietrze, nad niemi unoszące się, w którém sprawująmgłę i zdala widziane chmur kłęby.
Kiedy się jeszcze mało zastanawiano nad rozpo-strzenieniem się ciepła na kuli ziemskiey, wnoszo-no, że klima dwóch mieysc ocenić można z ostate-cznych terminów, do których letnie i zimowetemperatury dochodzą. To uważanie rzeczy jeszczesię u pospólstwa zatrzymało; lecz od fizyków da-wno już, jako niepewne, zaniechane zostało: gdyżchociaż rzeczywiście ostateczne termina dni i nocysą w pewnym stosunku z temperaturami średniemiroku, wszelako jednak rozpostrzenienie się ciepław różnych epokach roku, widocznie jest różne,przy jednym i tymsamym stopniu roczney tempe-ratury; a ten stan rzeczy ma nayważnieyszy wpływ
|142|na wzrost roślin i stopień zdrowia ludzi. Typtego rozpostrzeniania się, podług wymiaru szero-kości i podniesień mieyscowych, starałem się tro-skliwie oznaczyć. Jeżeliby zaś porównawcze wy-padki miały bydź w liczbach oznaczone, musiały-by zawierać średnią temperaturę każdego miesią-ca, w postępie arytmetycznym, z dwóch osta-tecznych punktów każdego dnia wyprowadzoną.Tego sposobu nasamprzód użył Reomiur w roku1735: on porównywał zbiór dwóletnich żniw, nietak jak Herszel z liczbą i wielkością plam i pochodnina słońcu, lecz z ilością ciepła, którego zboża wczasie swego roslinienia używają. Wiele prac w o-statnich latach podjętych było, aby oznaczyć go-dzinę, którey średnia temperatura razem i całoro-czna oznacza. Przytoczę tu tylko postrzeżenia, któ-re Pan Brewster chwalebnie w zamku Leith wSzkocyi był urządził. Użyto ku temu szylwachównocnych, woyskowych, gdzie na termometrze wprzeciągu całych dwóch lat od godziny do godzinypostrzegano, a z ogółu tych postrzeżeń, którebypod innemi równoleżnikami powtórzyć należało,zostało wyrachowanem,że na szerokości Edyimbur-ga jedno dzienne postrzeżenie, rano o godzinie 3minucie 13, wieczorem o godzinie 8 minucie 27byłoby dostateczne, do oznaczenia średniego cie-pła rocznego . Z pomiędzy miesięcy,dają ten wa-żny wypadek: kwiecień i październik; zapewne toopóźnienie maximum ciepła przydarza się dla przy-
|143|czyn mieyscowych, jako na wyśpię Gran Canaria,i przenosi się do października; ta nasamprzód pra-wda,wykryta przez Leopolda v. Buch, ma związekz dziwnemi modyfikacyami górnych pędów po-wietrza.
Kiedy w tém piśmie wspominam,w upłynionychdwudziestu leciech szybko pomnożoną liczbę me-teorologicznych postrzeżeń; nie sądzę przeto, abyudoskonalenie klimatologii jedynie na tem zasa-dzałó się. Tu, jak we wszystkich połączeniach u-miejętności doświadczalnych, które zawcześnie na-zwaniem nauk mianowano, zależy „od rozważnegopoznania przyrodzenia”,od akuratnego przeyrzeniatego, co z dobrze uporządkowanych jedności wy-prowadzoném bydź powinno. Gdy zaś chcemy za-gadnienie rozkładu temperatury w całey jego roz-ciągłości ogarnąć, możemy sobie wystawić wmyśli ciepło planetarne (uważane w teraźniey-szym stanie już zoxydowaney,stwardniałey skorupyziemskiey), jako skutek położenia względem ciałaśrodkowego, ciepło podsycającego; albo (uważa-ne w pierwotnym stanie roztworzonych gazowychistot), jako następstwo wewnętrzney oxydacyi po-stępow, osadow, chemicznie zmienionych objęto-ści, albo elektromagnetycznych pędów. Rozmaitegeognostyczne fenomena, o których niedawno w in-ney rozprawie namieniłem, wskazują takie rozwi-nięcie wewnętrznego ciepła, przez same planetywzbudzonego. W tym przedmiocie uczony astro-nom i fizyk, P. Arago, świeżo usunął gruntowniewątpliwość, którą przeciw ciepłu właściwemu ko-palni obu części świata miano, przez badania nadwodą źrzódlaną w głębokich wydrążeniach, (taknazwanych artezyańskich studzień. Im większa
|144|jest głębina, z którey woda wypływa, tym cie-pleyszą ona się znalazła. Wszelkie tu podeyrze-nie jest usunięte, o opadających, zgęszczającychsię i niby ciepło wywiązujących warstach powie-trza; nie ma tu obawy od obecności ludzi i od dzia-łania światła latarni górnicznych. Wody przyno-szą ciepło z sobą, którego przez długie zetknięciesię z massami skalnemi w rozmaitych głębinach,nabyły.
Te osobliwe postrzeżenia nauczają, jak nieza-leżnie od ukośności ekliptyki, w pierwiastkowymczyli młodocianym stanie planet, temperatura iroślinienie zwrótnikowe, pod każdym stopniemszerokości, trwać mogły, aż nim przez odstrze-liwanie ciepła ze stwardniałey skorupy ziemi, iprzez powolne wypełnienie się rozpadlin jedno-rodnemi skał massami, utworzył się stan pewny,w ktorym,(jak Fourier wswojém gruntowném dzie-le matematyczném pokazał), ciepło powierzchni iotaczającego ją powietrza, tylko od położenia pla-nety względem pewnego ciała środkowego, czylisłońca, zawisło. Zostawujemy chętnie innym fizy-kom oznaczenie, jak głęboko pod zoxydowaną istwardniałą skorupą ziemi, stopione, płynne mas-sy się znaydują, które się przez otwory dziś je-szcze czynnych wulkanów wylewają, lądy i dnamorskie peryodycznie wstrząsają, a przez rozpa-dliny granitu i skał porfirowatych, gorące źró-dła mineralne wyciskają. Głębokość naszychkopalni jest za małą, ażeby z nierównego przy-rostu ciepła, które się w nich dotąd postrzegało,zagadnienie dostatecznie przez liczby rozwiązaćmożna było, które ciekawość ludzi, jakoby naskalistém sklepieniu mieszkających, zaymuje. Tu
|145|dość będzie, o tém wspomnieć, że nowe pomysłyfizyków i geognostów, postrzeżeniom oddanych, awcale nie bez zasad wnioskujących geognostów,sta-rożytną baykę o Pyrolegetonie, i wszędy rozpo-startych warstatach Hefestos, jakby do życia zno-wu przywróciły.
Jeżeli ciało planetarne znayduje się oblanesprężystemi warstami powietrza, i starzejąca się zo-xydowana skorupa jego z przepadlinami swemiprawie zupełnie zamkniętemi czyli wypełnio-nemi, przez długie odstrzeliwanie ciepła, do sta-nu równowagi między przybytem a ubytem takjuż przyszła, że jey zewnętrzna temperatura irozmaitość klimatu tylko od położenia względemsłońca zależy, jako względem większego ciałaśródziemnego, w ciągłem wydawaniu światła zo-stającego; tedy w większey ogólności zagadnie-nia można uważać temperaturę każdego mieysca,jako jedynie zawisłą od sposobu, podług którego mawpływ wysokość słońca, w południe postrzegana.Ta wysokość razem oznacza wielkość połowy łukudziennego, grubość warst powietrza, które pro-mienie słoneczne przenikają, nim do poziomu do-staną się, ilość pochłonionych albo ogrzewają-cych promieni (ilość z przyrostem wielkości ką-ta wpadania raptownie wzrastającą); naostatek li-czbę promieni słonecznych, które, matematy-cznie uważając, pewny dany poziom przyymuje.Powstawanie ciepła może się zatém uważać jako odoświeconey powierzchni ziemskiey wynikające,gdzie idzie o większość albo mnieyszość jego.Absorpcya, którey doznają promienie słonecznew czasie przechodu przez powietrze, czyli ina-czey mówiąc, utwór ciepła przez osłabienie
|146|światła, jest wcale nieznaczny, jednakże dającysię postrzegać na oceanie, gdzie w wielkieyodległości od brzegów, nawet wówczas gdy wo-da zimnieysza od atmosfery była, temperaturę o-statniey, w południe, z podeymowaniem się słońcawzrastającą, obserwowałem .
Nowe badania pokazały, że w obu częściachświata pod równikiem, którego średnia tempera-tura podnosi się do 22°,2 Réaumura, nie jestznacznie goręcey jak pod 10 stopniem północneyi południowey szerokości. Podług komentarza Ge-minusa do poematu astronomicznego Aratamnie-mali niektórzy greccy fizycy, że temperaturazwrótnikow przechodzi nawet równikową. P. A-rago z wielkim dowcipem dowiodł, przez swojemnogie badania optyczne, że od pionowego wpa-dania, aż do odległości 20 stopni od zenit, kwo-ta odbitego nazad światła, prawie ta sama pozo-staje; od tey zaś kwoty zawisła mnieyszość ogrza-nia oświecającego się ciała. Kiedy średnie tem-peratury roczne między sobą porównywam, znay-duję, że na zachodniey części starego lądu, tempe-ratury od południa ku północy ubywają: od 20do 30 stopni szerokości, na 3°, 2 Réaum.; od 30do 40 stopni szerokości, na 3°,6; od 40 do 50stopni szerokości, na 5°, 7; od 50 do 60 stopniszerokości znowu tylko na 4°, 4 . W oby-
|147|dwóch lądach kraina nayprędszego ubywania cie-pła, zamyka się między 40tym a 45tym stop-niem szerokości. W tym razie zgadza się dziw-nym sposobem z teoryą; gdyż odmiana kwa-dratu dostawy, która prawidło średnicy tempe-ratury oznacza, jest naywiększa pod 45 stopniemszerokości. Ta okoliczność, jak już gdzieindziey na-mieniłem, miała dobroczynny wpływ na stan o-światy ludów, zamieszkujących łagodne krainy,przerznięte środkowemi równoleżnikami. Tamprzytyka ziemia winnych latorośli do ziemi drzewoliwnych i pomarańczowych. Od północy ku połu-dniowi postępując, nigdzie niewidać prędzey wzra-stającego ciepła z szerokością geograficzną, ni-gdzie tak prędko nie nastają po sobie roślinne pło-dy, tak urozmaicone pożyteczne przedmioty ogró-dów i rolnictwa. Różnorodność ta ożywia prze-mysł i handel narodow.
Jest tu mieysce przypomnieć, że cząstkowecodzienne odmiany temperatury, są skutkami ru-chomości powietrza, napływu zimnych i ciepłychwarst jego, większego' lub mnieyszego napręże-nia elektryczności, tworzenia się obłoków lubrozpraszania się wyziewów, jedném słowém, nie-zliczoney prawie liczby odmianosprawczych przy-czyn, które z bliska i z daleka działają. Szkoda,że nauka meteorologii musiała się rozwinąć w tympasie ziemi, gdzie poplątanie się przyczyn, gdzieliczba i rozciągłość, kłócących atmosferą sił, sąnaywiększe. Jeżeli kiedy wolnieysza kultura
|148|umysłu ludzkiego, jak jest dziś nadzieja, założystolicę swoją pod zwrótnikami; wówczas się spo-dziewać należy, tam gdzie jednostayny bieg zjawieńpanuje, że się wyraźnie da poznać, co długo zakry-tém było z przyczyny gry sił u nas rozmaicieścierających się. Od rzeczy prostych łatwiey prze-chodzić do złożonych, przeto uważać należy wzrostnauki meteorologii, jako mający postępować odzwrótników ku północy. W klimacie palm, zawszesłaby wiatr wschodni nanosi warsty ogrzanegopowietrza. Tam na barometrze, równie jak z ru-chu igły magnesowey, można poznać godzinędzienną. Wstrząśnienia ziemi, szturmy i grzmoty,nie zakłócają małego ale peryodycznego wzdy-mania się i opadania powietrzney massy. Odmiennepołożenie słońca, a przez to w sile swey przei-stoczone górne pędy powietrza, od równika dobieguna płynąc, oznaczają początek pory dżdży-stey i elektrycznych wypadków, które obie wstatecznych epokach przypadają. Po kierunku dro-gi obłoków, prawie jak z igłą magnesową, możesię podróżny oryentować; w suchych zaś porachroku, po wielu krajach zwrótnikowych, zjawieniesię jakiego obłoczku na ciemno-niebieskiém nie-bie, takby ździwiło mieszkańców, jak nas aerolituspadnienie, albo czerwonego śniegu podbieguno-wego, albo jak Peruanów odgłos grzmotu, albojak wszystkich mieszkańców podzwrótnikowychrównin, gradu pokazanie się. Ta jednostayność iporządek meteorologicznych zjawisk, daje tam pe-wnieyszą nadzieję odkryć w ich przyczynowymzwiązku.
Dopóki postrzeżenia nad magnetyczną po-chyłością; zbaczaniem i rozciągłością siły jego
|149|znaydowały się rozrzucone po opisach podróży,a to jeszcze przez linie magnetyczne połączonémnie było, nie mogła nauka o magnetyzmie ziemiznacznych uczynić postępów. Na zasadzie podo-bney analogii, poczęto, przez staranne korzysta-nie z pojedyńczych wypadków, sprostowywaćzawikłaną naukę o rozpostrzenianiu się ciepła.Mieysca, mające podobne średnie ciepło roczne,letnie albo zimowe, zostały połączone liniamikrzywemi. Takiém jest rozwinięte przeze mniesystema, w roku 1817, liniy isotermicznych , któ-re pod innym kątem przecinają równoleżni-ki, niżeli isochimoniczne i isomagnetyczne linije.One podnoszą się ku równikowi: gdyż we wscho-dniey Azyi i we wschodniey części Ameryki pół-nocney, w równych wysokościach nad powierz-chnią morza, w południowszey szerokości potrzebaciepła szukać, jakie w naszey środkowey Euro-pie daley ku północy natrafia się. Cudowna oko-liczność, że wyższe ukształcenie się rodu ludz-kiego, do którego należymy, prawie pod ró-wnemi szerokościami w pasie umiarkowanymdwóch przeciwległych nadbrzeży, wschodnie-go w nowym, a zachodniego w starym świecie, u-sadowiło się; onato powinna zwrócić uwagę naniejednostayność ciepła pod jednemi równoleżni-kami. Pytano się, o wiele stopni termometru lądstary ciepleyszy od nowego, i poznano poźno do-piero, że linije isotermiczne, od szerokości Flo-rydy aż do szerokości Labradoru, nie idą równo-odlegle między sobą; że wschodnie i zachodnienadbrzeża Ameryki północney, prawie tak są
|150|różne, jak zachodnie Europy i wschodnie Azyi.Postać i rozgałęzienie się mass lądowych, orazich stosunki do przyległych morz, szczególnieyoznaczają nachylenia isotermicznych liniy, czylikierunek równie ciepłych pasów, na które po-dzieloną kulę ziemską wyobrazić sobie można.Przemaganie wiatrów zachodnich w umiarkowa-nych i zimnych pasach nieba, jest osnową róż-nicy klimatów na wschodnich i zachodnich nad-brzeżach jednego i tego samego lądu. Wiatryzachodnie, które się uważają jako skutek prze-ciwdziałania zwrótnikowych Passatów, dochodządo nadbrzeża wschodniego, kiedy w zimie śnie-gami i lodem okryty ląd przebiegły; gdy tymczasem na nadbrzeża zachodnie, tak Europy, ja-ko i Nowey-Kalifornii, tudzież Nootki, te samezachodnie wiatry nanoszą warsty powietrza, któ-re w nayostrzeyszey zimie, przez zetknienie się zwielkiemi przestrzeniami oceanu, zostały ogrzane.Na osnowie tych myśli, znalazłem potrzebę podszczególne badania podciągnąć należyte pozna-nie nayniższych temperatur, do których spada mo-rze atlantyckie, zewnątrz odnogowych pędów,między 40tym i 50tym stopniem szerokości, czyliw szerokości: Hiszpanii, Francyi i Niemiec. I takuważałem, że w styczniu woda morska pod 40 sto-pniem szerokości nie niżey 10°, 7; pod 45 sto-pniem szerokości, nie niżey 9°, 8 spada. Szanownygeograf wschodnio-indyyski, major Rennel, którysię od trzydziestu lat poznaniem kierunków pędóww atlantyckim oceanie zatrudnia, w czasie me-go ostatniego pobytu w Anglii, udzielił mi czę-ści rękopisnych swoich materyałów: znayduje onpod 50 stopniem szerokości, to jest: w pasie pół-
|151|nocnych Niemiec, temperaturę zimową wody,jakiey warsty powietrza w szczęśliwym klimacieMarsylii, w styczniu nie dosięgają. Kiedy odpo-wiednia rozległość Azyi i Ameryki północney,względem południowego oceanu i północno-atlan-tyckiego inna byłaby, jaka jest teraz, przetoz przyczyny nierównego ogrzania stałych i płyn-nych części powierzchni ziemi, całe systemawiatrów na północném półsferzu, tak co do kie-runku, jako i siły, byłoby odmienne.
Nasza Europa winna łagodność klimatu swoje-mu ziemi położeniu, czyli swoim położeń stosun-kom względem przyległego morza, i rozgałęzioneypostaci. Europa, będąc zachodnią częścią staregolądu, ma wielki, przez się zimno zmnieysza-jący, a do tego przez pędy odlewisk częściowo o-grzany, atlantycki ocean na zachodzie. Między po-łudnikami, w których się Europa rozciąga,pas rów-nikowy nieprzypada w kotlinie oceanu, jak w Azyi,która przeto nierównie jest zimnieyszą pod taż sze-rokością. Część świata, która między wszystkieminaywiększą część zwrótnikowego klimatu używa,piaskami okryta Afryka, tak jest położona, że E-uropa od warst powietrza jest ogrzaną, które sięnad nią wznosząc od równika ku biegunowi pół-nocnemu płyną. Gdyby niebyło morza środ-ziemnego, byłby wpływ blizkiey Afryki na tem-peraturę i geograficzne rozpostrzenie się roślin iźwierząt jeszcze dzielnieyszy.Trzecia główna przy-czyna łagodnego klimatu w Europie na tém zale-ży, że ta część świata nie tak daleko ku biegu-nowi północnemu rozciąga się jak Ameryka i Azya,a do tego, że leży przeciw odlewiska wielkie-go wody morskiey, naywolnieyszego od lodow,
|152|jakie się tylko w pasie podbiegunowym znayduje.Nayzimnieysze punkta ziemi, niedawno niewła-ściwie biegunami zimna nazwane, nieprzypadająrazem z biegunami magnetycznemi, jak Pan Brew-ster w angielskim przekładzie mojey rozprawyo liniach isotermicznych, starał się dowieśdź. Mi-nimum średnicy temperatury roczney powierz-chni ziemskiey, według badań kapitana Sabine,leży na północo-zachodzie wysp Melwillskich, napołudniku przepływu Berynga,zapewne pod 82 do83 stopnia szerokości. Letnia granica lodu, któ-ra między Szpicbergiem a wschodnią Grönlandyąaż do 80 i 81 stopnia cofa się, znayduje się wszę-dy między Nową-Zemlą, wyspą Kości, Nowo-Sy-birską i zachodnio-amerykańską stertą lodową, jużna 75 stopnia szerokości. Nawet zimowa granicalodu, czyli linia, na którey powłoka lodowa donaszey części ziemi naybliżey podchodzi, zaledwowyspy Niedzwiedzie obeymuje. Od skandynaw-skiey sterty północney, którą południowo-zacho-dni pęd morski ogrzewa, droga do naypołudniow-szego przylądka Szpicbergu, w nayostrzeysze na-wet zimy jest nie zamarzłą. Lód biegunowy zmniey-sza się wszędzie, gdzie wolnie odpływać może,jak w zalewisku Baffińskiém między lslandyą aSzpiebergiem. Długość oceanu atlantyckiego manaydobroczynnieyszy wpływ na istnienie tego, dlaklimatu Europy północney tyle znaczącego morza,wolnego od lodów, na południku wschodniey Grön-landyi i Szpicbergu położonego.
Natomiast w lecie nnkupiają się góry lodowe,wypadłe na południe z zalewiska Baffińskiego iprzepływu Barrowa,ku środkowemu morzowi, któ-re geografowie zalewiskiem Hudsońskiém nazywa-
|153|ją. To nakupienie się powiększa dotyla zimno naprzyległym lądzie, że w faktoryi York i przywyyściu rzeki Hayes, według kapitana Frankli-na nowych rękopisnych wiadomości, pod jednąszerokością z Litwą i Kurlandyą, przy końcusierpnia i początku Września, przy kopaniu stu-dni, w głębokości stop 4, wszędy lod znaydowa-no. Naypółnocnieysze i naypołudniowsze granicelodu biegunowego, to jest letnie i zimowe, odktórych położenia temperatura lądu północnegozależy, zdaje się, że w czasach pamięcią dziejówobjętych, jak w końcu badania przekonały, wca-le się nie wiele zmieniła. Wpływ szkodliwy przezmałe, pojedyńcze, pędami aż ku wyspom Azor-skim przynoszone massy lodu, żeby na klima euro-peyskie wywierać miały, należy do bajek, po-chodzących od fizyków i rozpościerających sięmiędzy pospólstwem; kiedy fizycy sami dawno te-mu już wierzyć zaprzestali.
Jeżeli się znaydują pod temi stopniami szero-kości, pod któremi w północney Europie jeszczeogrodów i pól uprawa istnie, w północney Ame-ryce i Azyi same błota i mchem pokryte obszary;natomiast, silna strzelistość ciepła w Azyi wewnę-trzney,między prawie równo-odległemi łańcucha-mi gór Himalaya . Zunglingu i gór niebiesnych(mieysce, o którém Klaprota geograficzne badania
|154|wiele światła rozpostrzeniły) nayszczęśliwszywpływ na ludność azyatycką wywiera. Wiecz-ny wszelako przedział śniegu na północney pochy-łości Himalaye, leży 4,000 stop wyżey niżeli napochyłości południowey, a fizyczne objaśnienie te-go nadzwyczaynego zjawiska,które opisałem w An-nales de Chemie et de Physique, T. III, p. 297, T.IX, p. 310. T. XIV,p. 5. potwierdziło się nowe-mi wymiarami i postrzeżeniami, podług Pana Co-lebrooke doniesień. Miliony ludu tybetańskiegopochodzenia i ponurey umysłu skłonności, zamie-szkują ludne miasta tam, gdzie przy mnieyszey nie-przerwaności wyniosłych równin, niwy i miasta,przez cały rok, w głębokim śniegu zagrzebanebyłyby.
Jako pędy powietrza przez zmieniającą siępochyłość słońca, przez kierunek pasm gór, poktórych spadzistościach ześlizgają się, bywają roz-maicie umiarkowane; tak też wiodą pędy ciekłe-go oceanu ciepleysze wody niższych szerokości wpas umiarkowany. Niemam potrzeby przypominać,jakim sposobem przez wiatry Passatów, zawsze je-dnokształtnie poruszane wody atlantyckiego oce-anu, pędzone przeciw sterczącey tamie międzymo-rza Nikaragua, zwracają się ku północy, do odnogimexykańskiey, i wirowym pędem wpadając przezkanał Bahama wypływają jako pędy wód ciepłychku rafie Nowo fundlandskiey, potém w południo-wo-wschodnim kierunku ku wyspom Azorskimpłyną; a kiedy wiatr północno-zachodni sprzyja,palmowe owoce Antyllow, winem francuzkiém na-pełnione beczki z rozbitych okrętów, nawet żywychEskimow ze wschodniey Grönlandyi,z ich skórza-nemi łodziami, do Irlandyi albo Hebrydow, lub
|155|aż na brzegi Norwegii zanoszą. Uczony astronomPan Sabine, który powracając niedawno z krajówbiegunowych, robił badania z wahadłem w za-toce Guineyskiey, na afrykańskiey wyspie ś.Tomasza, powiadał mi, jak beczki z oliwą pal-mową, które przy stercie Lopez, trochę na po-łudnie równika, przez rozbicie się okrętu zaginę-ły, wprzódy równikowym, potym zatoki pędemuniesione, ocean atlantycki dwa razy od wscho-du na zachód i od zachodu na wschód, pod 53 sto-pniem pólnocney szerokości przebyły, nareszcie/do szkockich brzegów same sczęśliwie zawinęły.Dobrze zachowane znaki afrykańskiego właścicie-la niezoslawiły żadney wątpliwości o kierunku,który beczki były wzięły.
Jak tu wody równikowe na ocean atlantyckiprzez pęd odnogowy sprowadzane bywają, tak naoceanie spokoynym, i na południowey półkuli po-strzegłem pęd, który wzdłuż wybrzeżow Chili iPeru, zimnieyszey wody wysokim szerokościompod zwrótnikami dostarcza. W tym pędzie, na ter-mometrze Réaumura, w porcie Truxillo, we wrze-śniu obserwowałem 12°,8; w porcie Callao przy Li-ma pod końcem listopada o 12°,4 postrzegłem zniże-nie. Młody i zewszechmiar pełen znajomości duńskioficer morski, baron Dirckinek von Holmfeldt, tenszczególny, tak długo niepostrzegany fenomen, namoję prośbę, w r. 1825 w różnych miesiącach badał.Znalazł on zapomocą termometrow Réaumura, któ-re Pan Gay-Lussac i ja starannie sprawdzaliśmy,przy porcie Callao wodę morską w sierpniu takoż12°, 6; w marcu: 15°, 7; gdy tym czasem zewnątrzpędu morskiego, niedaleko przylądku Parina, spo-koynie stojąca woda morska, jak zazwyczay pod
|156|taką szerokością, pokazywała 21 do 22 stopni cie-pła. Nie tu jest mieysce wyłuszczać, jak ten pędzinmieyszey wody, który południową żeglugę odGuayaquill do Peru i od Peru do Chili opóźnia, wniektórych, miesiącach, z przyczyny Garua, to jestwyziewów, ciągle tarczę słoneczną zasłaniających,w swojey temperaturze umiarkowania doznaje, o-raz jak on klima równin peruwiańskich oziębia.
Tak jak wszelkie usiłowanie ludzkie, w nauko-wém poznaniu zjawisk przyrodzenia, dosięga swe-go naywyższego celu jedynie przez jasne zgłębie-nie swego własnego przyrodzenia; tak właśnie ba-dania, które nas dopiero zaymowały, prowadzą wostatku na drogę do poznania, jakim sposobemklimatyczne stosunki w charakterze, stopniu o-światy, może nawet w rozwinięciu się języków lu-dów pojedyńczych, postrzegać się dają. Tu jestpunkt, gdzie wielka nauka o rozpostrzenieniu cie-pła na kuli ziemskiey z dziejami ludzkości się spły-wa; a przeto wszelkie rozwiązanie ninieyszego za-gadnienia odrębne od tego przedmiotu,będzie prostąfizyczną doświadczalnością.