O budowie i sposobie działania Wulkanów w różnych częściach ziemi. przez Alexandra Humboldt. Rozprawa ta czytaną była na publiczném posiedzeniu Akademji Umiejętności w Berlinie dnia 24 Stycznia 1823; i składa część dzieła niedawno ogłoszonego: Widoki natury (Ansichten der Natur mit wissenschaftlichen Erläuterungen. Stuttgart und Tübingen bei J. C. Cotta 1826 T. 2. 12mo). (z dzieła Ansichten der Natur.) Gdy się zastanowimy nad wpływami, które na poznanie natury rozprzestrzeniająca się znajomość ziemi i umiejętne podróże do odległych krajów wywierały, spostrzeżemy wkrótce jak te rozmaitemi były, podług tego, czy formy organicznego świata, czy martwą skorupę ziemską, rodzaje skał, względny wiek i ich powstanie badano. Każdą strefę ożywiają inne kształty roślin i źwierząt, bo ciepło atmosfery zmienia się, działając na płaszczyzny nie wynicsione nad poziom morza, podług jeograficznéj szerokości i rozmaitych zakrzywień izotermowych linji; zmienia się daléj, na rozmaitych wyniosłościach, choćby i promień słoneczny był prostopadły. Natura organiczna nadaje każdéj krainie właściwy fizjognomiczny charakter; przeciwnie, zachowuje się nieorganiczna, gdy twarda skorupa kuli ziemskiéj pozbawiona jest zielonéj powłoki. W obydwóch półkolach, od równika do biegunów, jednakowe skały pokazują się jednakowo w gruppach przyciągane i odpychane. Na odległéj wyspie nieznanemi okrytéj roślinami, pod niebem, gdzie stare gwiazdy nie przyświecają, poznaje często radośnie zdziwiony majtek, rodzinny filad , dobrze znajomą skałę ojczystą. Phylade.— Thonschiefer.— Łupek gliniany. Chociaż stosunki geognostyczne nie zawisły od teraźniéjszego stanu klimatów, jednakże, liezne spostrzeżenia w obcych częściach świata nie tylko nie zmniéjszają dobroczynnego wpływu na postępy nauki górniczéj i fizycznéj geognozji, ale właściwszy kierunek im nadają. Każda wyprawa zbogaca umiejętności przyrodzone nowemi gatunkami roślin i źwiérząt: są to albo organiczne formy przyłączające się do dawno znajomych typów, ktore nierozerwaną siéć ożywionych tworów natury, często pozornie nadwerężoną w swéj pierwotnéj doskonałości, wypełniają: albo kształty pojedynczo wystepujące, jako ochronione szczątki zatraconyeh rodzajów, albo istoty do żadnych ze znajomych niepodobne, i ciekawość dla tego zaostrzające, nim się z innemi gruppami połączą. Takiéj rozmaitości niemasz istotnie przy rozpoznawaniu stałéj skorupy ziemskiéj. Objawiana jest w niéj zgodność w mięszaninach (Gemengtheil), w pokładach rozlicznych mass i ich perjodyczném wracaniu, co zdziwia geognostę. Tak w pasmie Andów jak w środkowym łańcuchu europejskim (Alpy), jedna formacja zdaje się drugą przywoływać. Jednakowe massy kształtują jednakowoż zewnętrzne postaci: piaskowice, dolomit, porfyr, kształtują opoczyste ściany: szklisty feldspat, okwity trachyt, dzwony i wysoko sklepione tumy. W najodlegléjszych strefach wydzielają się wszędzie jednakowo, jakoby wewnętrznie rozwinięte znaczniéjsze kryształy z stałéj zasadowéj massy, i oznajmiają często bliskość nowéj niezawisłéj formacji. — Tym sposobem w górach znaczniéjszéj rozległości, mniéj więcéj jaśnie przedstawia się cały świat nieorganiczny; lecz aby ten ważny fenomen mięszaniny względnego wieku i powstania skał poznać dokładnie, trzeba spostrzeżenia z najrozmaitszych krain z sobą porównywać. Zadania, długo zagadkowe dla geognosty w jego północnéj ojczyznie, rozwiązują się pod równikiem. Chociaż odległe kraje, jak się już wyżéj nadmieniło, nowych gatunków skał, to jest nieznanych mięszanin ciał pojedynczych, nie okazują, nczymy się wszelako wielkie, wszędzie sobie równe, wykrywać prawa, podług których warstwy skorupy ziemskiéj następują po sobie, lub są żyłami przedzierane. Każdy rodzaj skał, jakoto: granit, gnejz, piakowiec, wapień i t. d. ma sobie właściwe sewnętrzne zarysy, gdy je z pewnéj odległości uważamy. Wprawném okiem można kamienie tworzące ekoliczne wzgỏrki, nie wstępując na nie, z tych zaryséw czyli konturów (mówiąc wyrazem technicznym) prawie z pewnością poznać. Tutaj jest mowa o tym ważnym fenomenie: Humboldt powiada, że zarysy trachytów pokazują się jako dzwony i tumy. Forma druga łatwo z pierwszéj powstaje; gdy góra dzwonowata rozciągnie się w jednym kierunku, natenczas grżbiet prostą linję, a końce pochyłemi są ograniczone, tak, że góra z boku widziana ma podobieństwo tumu. Wyrazu tego, który jest nazwaniem wielu kościołów parafjalnych w Polsce, użyliśmy z powodu podobieństwa postaci skał do gotyckich tychże kościołów dachów. Obok przedstawionych powyżéj korzyści dla wiadomości geognostycznych, z poszukiwań obszerniéjszych krain, nie powinno nas zadziwiać, że pewien rodzaj zjawisk, tym jednestronniéj uważano, im porównania trudniéjszemi, więcéj powiem, zbyt mozolnemi do wynałezienia były. Jakkolwiek rozumiano miéć znaczne wiadomości do końca zeszłego wieku o kształcie wulkanów i działaniu ich sił podziemnych, wiadomości te wspiérały się na dwóch południowych Włoch górach Wezuwjuszu i Etnie, a gdy pierwsza przystępniéjszą była i częściéj tak jak wszystkie niskie wulkany wybuchała, utrzymywać można, że wzgórze służyło za prawidło, podług którego cały odległy świat, rzędem przy sobie uporządkowane wulkany Mexyku, Ameryki południowéj i azjatyckich wysp, utworzonemi być sądzono. Podobne uważanie słusznie przypomina pasterza Wirgilego, któremn się zdawało że widzi w swéj ubogiéj chacie obraz wieczystego miasta królewskiego Rzymu. Wszakże już staranniéjsze rozpoznanie całego śródziemnego morza, szczególniéj wysp i nadbrzeżów wschodnich, gdzie się w człowieku najpierwéj umysłowe ukształcenie, i szlachetniéjsze obudziły uczucia, zniweczyć mogło tak jednostronne widoki w naturze. Wzniesione tutaj z głębi morskich posad trachytu skały potworzyły wyspy między Sporadami; takimże sposobem powstały Azory, które w trzech wiekach po trzykroć perjodycznie się pokazywały, w równych prawie odstępach czasu. Między Epidaurem a Trezeną, przy Methone, jest w Peloponezie Monte-Nuovo opisany przez Strabona, i niedawno przez Dodwcla widziany, wyższy od Monte-Nuovo pól Flegrejskich przy Bajach, nawet może wzniośléjszy od nowego wulkanu równin Mexykańskich Xorullo, który otoczony widziałem tysiącami z ziemi wystającemi, jeszcze dymiącemi się pagórkami z bazaltu. Z łożyska śródziemnego morza nietylko wybuchają wulkaniczne ognie z trwających kraterów, odosobnionych gór z wnętrzem ziemi ciągle połączonych, jakoto z Stromboli, Wezuwjusza i Etny, lecz na Ischia przy górze Epomeus, i jak się zdaje z podań dawnych na Lelantskich błoniach przy Chalcis, płynęły Iawy z raptownie rozwartych szczelin ziemskich. Prócz tych fenomenów, do czasów historycznych, do téj ograniezonéj dziedziny pewnéj tradycji przypadających, które Ritter w swoim mistrzowskim opisie ziemi zbierze i wyjaśni, posiadają brzegi śródziemnego morza liczne jeszcze szczątki dawniéjszych działań ogniowych. Auwernja w południowéj Francji przedstawia zamknięty system rzędów uporządkowanych wulkanów. , dzwonowatego trachytu gór, na przemian z ostrokręgami lejącemi niegdyś wstęgowatéj lawy strumienie. Równa prawie z morzem płaszczyzna Lombardji otacza Euganeńskie pagórki, w których się wznoszą tumy ziarnistego trachytu lub obsidjanu i perłowca (trzy z siebie wyradzające się massy), przełamując bogaty krzemień wapnisty formacji Jura; nie widziano tam wszakże wązkich strumieni płynącéj lawy. Podobne świadki dawnych rewolucji ziemi, spostrzegamy w wielu częściach stałego lądu Grecji, które poszukiwaniom geognosty kiedyś obszerne otworzą pole, kiedy światło tam wróci, zkąd wprzódy na zachodni świat promienie rzucało, kiedy udręczona ludzkość pod dzikiém barbarzyństwem Osmanów jęczyć przestanie. Ritter teraz Professor w Uniwersytecie Berlińskim, podniósł Jeografię do stopnia umiejętności, porzuciwszy katalogiczne wyliczanie gór, rzek, miast, ludności. Zasady swoje oparł na umiejętnościach przyrodzonych, szczególniéj zaś na Geologji. Zob. Kolumba Ner 4. str. 210. Wspominam jeograficzną bliskość tych rozmaitych zjawisk, aby przekonać, że łożysko śródziemnego morza, z swojemi rzędami wysp, mogło było uważnemu badaczowi to wszystko nastręczyć, co w ostatnich czasach w takiéj rozmaitości w południowej Ameryce, na Tenereffie lub na wyspach Aleutskich i bieguna bliskich krainach odkryto. Te przedmioty znalazły się skupione; lecz potrzeba było podróży w odległe klimaty, porównania wielkich przestrzeni w saméj Europie i zewnątrz onéj, aby jasno od siebie odróżnié powszechność i zawisłości wulkanicznych fenomenów. Sposoby mówienia trwałość i powagę nadające pierwszym a fałszywym zapatrywaniom, instynktem wszakże często prawdę wskazujące, sposoby te mówienia, nazywają zarówno wulkanicznym, każdy wybuch podziemnych ogniów i stopionych materji, każde słupy dymu i pary sporadyeznie z skał występujące, jak przy Colarés po wielkiém Lizbońskiém trzęsieniu ziemi; każdy gliniasty pagórek wyziewający Salse czyli błota, asfalt i wodoród, n. p. przy mieście Girgenti w Sycylji, przy Turbaco w południowéj Ameryce; każde żródło gorące gejserowe , parte w górę elastycznemi gazami; zgoła nazywają wulkanicznemi wszelkie działania zdziczałych sił natury, przebywające we wnętrzach naszego planety. Rodowici mieszkańcy środkowéj Ameryki (Guatemala) i wysp Filippińskich, rozróżniają podwójne wulkany, wodne i ogniste. (Volcanes de agua y de fuego.) Pierwsze od czasu do czasu przy gwałtownych wstrząśnieniach i strasznym huku, podziemne wody wydają. Nie zaprzeczając związku dopiero przytoczonych fenomenów, warto jest wszakże ściśléjsze nadać znaczenie mowie fizycznéj i oryktognostycznéj geognozji, i wulkanem zarówno nie nazywać górę zakończoną paszczą ognistą i każdą podziemną przyczynę wulkanicznych skutków. W obecnym stanie ziemi, zwyczajną formą wulkanów są odosobnione góry ostrokręgowe, jakoto: Wezuwjusz, Etna, Pik na Teneryffie, Tunguragua i Cotopaxi. Widziałem je od najpoziomszych do 17,700 stóp nad powierzchnię morza wzrastające; lecz prócz takowych ostrokręgowych gór, znajdują się ciągle zapalone wulkany, w trwałém połączeniu z wnętrzem ziemi, powstające, w długiém a najeżoném pasmie Andów, lecz nie w środku do murów podobnych szczytów, ale na końcach albo na ich spadzistości. Takim jest Pichincha, wznoszący się pomiędzy morzem południowém a miastem Quito, wsławiony od dawna przez formuły barometryczne Bouguera; takiemi są wulkany na stepie de los Pastos o 10,000 stóp nad poziom morza wzniesionéj. Wszystkie te różnokształtne wierzchołki złożone są z trachytu (dawniéj trapowy porfir zwanego), skały ziarnistéj, przypadkowo porysowanéj: składają onę szklisty feldspat i amfibol, czasem przyłącza się piroxen, mika, zwyczajny feldspat i kwarc. Tam gdzie pozostały ślady pierwszego wybuchu, iż tak rzekę dawne rusztowanie, odosobniony ostrokręgowaty wzgórek, otoczony jest wysokim murem głazowym, jakoby płaszczem z powalonych na siebie warstw. Takowe mury czyli pierścieniowate okręgi zowią się Kraterem wzniesionym. Jest to wielkie i znakomite widowisko, o którém Leopold Buch, pierwszy geognosta naszego czasu, pamiętną rozprawę przedstawił przed 5 laty naszéj Akademii; z niéj to wiele przejąłem zapatrywań. Geiser jedna z najwyższych i najsławniéjszych wodotrysków naturalnych w Jslandji blisko Hekli. Humboldt nazywa kazżdy naturalny wodetrysk, Gejserowym, podobnie jak wszelkie wzniośléjsze góry nazywają Alpami. Rozmaite tworzą gruppy wulkany ogniową paszczą z atmosferą zetknięte, słożkowate pagórki bazaltu i dzwonowate bez kraterów góry trachytu, ostatnie niskie jak Sarcouy, lub jak Chimborazo wysokie. Tu wskazuje porównawcza jeografja małe archipelagi, jakoby zamknięte systemata gór z kraterami i potokami lawy, jak na Kanaryjskich lub Azorskich wyspach: tu bez kraterów i właściwych strumieni lawy, jak w Euganeach i Siebengebirge przy Bonn; tam opisuje wulkany przy sobie uporządkowane w pojedyncze lub parzyste rzędy, równoodległe od głównego kierunku łańcucha długich gór, jak w Guatemala, Peru, Jawie: już onychże oś prostopadle wprost przeciwnym kierunku przecinając, jak wkrainie Azteków; tam ognie wyrzucają góry wierzchołkami do wysokiéj granicy wieczystych śniegów sięgające, które się zapewne wydobyły z rozpadliny 105 mil jeograficznych długiéj, całkowicie przecinającéj ląd stały, od morza spokojnego do atlantyckiego oceanu. Nad Renem. To skupienie wulkanów już w pojedyncze okrągłe gromady, już w parzyste rzędy, najniewątpliwiéj dowodzi, że ich działania nie z drobnych, powierzchni bliskich przyczyn, pochodzą, lecz są wielkiemi, głęboko zagruntowanemi skutkami. Cała wschodnia w kruszce uboga część stałego lądu Ameryki południowéj, niema teraz ogniowych otworów, pokładów trachytu, i zapewne nawet bazaltu z oliwinem. Wszystkie wulkany amerykańskie leżą skupione na przeciw Azji, na owém napołudnikowém 1,800 mil jeoograficznych długiém pasmie Andów. Daléj wyniosłe błonia Quito z wierzchołkami Pichiacha, Cotopaxi, Tunguragua, tworzą jedno wulkaniczne ognisko. Podziemne ognie wydobywają się raz z jednego drugi raz z innego otworu, i te uważać nawykniono za oddzielne wulkany. Działania ognia, od trzech wieków, pomykają się tutaj od północy na południe. Nawet trzęsienia ziemi w téj części świata tak strasznie panujące, dowodzą istnienia podziemnych połączeń nietylko krajów bezwulkanicznych, co od dawna wiadomo, lecz równie pomiędzy gorejącemi paszczami, niezmiernie daleko od siebie leżącemi. I tak wulkan w Pasto, na wschód od rzeki Guaytara, przez trzy miesiące nieprzestannie w r. 1797 wysoki słup dymu wypychał. W téjże chwili zniknął, gdy o 6o mil z tamtąd w Riobamba wielkie trzęsienie ziemi i wypływy szlamów Moya zwanych 30 do 40 tysięcy Indjan o śmierć przyprawiły. Nagłe zjawienie się wyspy Azorskiéj Sobrina na wschód Azorskich, 30 Stycznia 1811, było przepowiednią najstraszliwszych trzęsień, które daléj nieco ku zachodowi, od miesiąca Maja 1811 do Czerwca 1812 prawie bezustannie, naprzód Antylle, potém równiny Ohio i Mississipi, w końcu naprzeciw leżące pobrzeża Wenezuelskie trapiły. W 30 dni po zupełném zburzeniu miasta Caracas nastąpił wybuch wulkanu S. Wincentego na bliskich Antyllach. W chwili téjże explozji dnia 30 Kwietnia 1811 słyszano straszne podziemne łoskoty we wszystkich częściach krainy 2,200 mil kwadratowych obszernéj. Tak mieszkańcy nad rzeką Apure przy ujściu do niéj Rio-Nula, jak odlegli nad brzegami morza, porównywali te łoskety z wystrzałami ciężkich dział. Od ujścia Bio-Nula do Apure, którém na Orinoko wpłynąłem, rachują w prostéj linji 157 mil jeograficznych. Te łoskoty nie przenosiły się zapewne powietrzem i musiały mieć głęboką podziemną przyezynę. Ich dzielność na pobrzeżach Antylskiego morza, bliskich niespokojnego wulkanu, nie była prawie większą, niż wewnątrz kraju. Moya jestto tuf gliniasty mniéj więcéj sierką przejęty, często wielkie przestrzenie kraju w znacznéj grubości okrywający w Ameryce południowéj. Moya naleźy do wyrzutów błotnistych wulkanicznych. Bez celu byłoby liczbę przykładów powiększać, o jednym wszakże jeszcze wspomniéć wypada, bo pamiętném jest w dziejach Europy, znajome trzęsienie ziemi w Lisbonie; równocześnie dnia 1 Listopada 1755 r. nietylko jeziora Szwajcarskie, morze przy brzegach Szwecji, gwałtownie były miotane, ale i wschodnie Antylle, przy Martynice, Antigoa i Barbados, gdzie się morze perjodycznie nigdy nad 28 cali nie wzdyma, raptownie 20 stóp wzrosło. Wszystkie te fenomena dowodzą, że podziemne siły, okazują się w trzęsieniach ziemi, albo dynamicznie natężając i wzruszając, albo w wulkanach chemicznie wyrzuty przetwarzając. Dowodzą daléj, że te siły, nie płytko pod cienką ziemi skorupą, lecz w głębiach naszego planety, przez rozpadliny i niewypełnione żyły na najodlegléjsze punkta jednoeześnie działają. (Dokończenie nastąpi.) O budowie i sposobie ḍziałania Wulkanów w róz̓nych częściach ziemi. przez alexandra humboldt. (z dzieła Ansichten der Natur.) (Dokończenie.) Im rozmaitsza jest budowa wulkanów, to jest wzniesienia otaczającego kanał, którém stopnione materje z wnętrza na powierzchnię ziemi wydobywają się, tém interessowniéjszém będzie wybadanie téj budowy dokładnemi pomiarami. Takowemi poszukiwaniami zajmowałem się szczególniéj w innéj części świata. Co do ich ważności tę dodam uwagę, że szczyt wulkanów w różnych punktach różną ma wysokość. Filozoficzne pojęcie natury usiłuje zmienne wydarzenia terazniéjszości z przeszłością połączyć. Aby wykryć perjodyczne wracanie lub ogólne prawa przemiennych działań natury, potrzeba mieć dane pewne i niewzruszone fakta, zbierane w wiadomych czasach, aby do liczbowych porównań były przydatne. Gdybyśmy tylko znali od tysiąca do tysiąca lat, średnią temperaturę atmosfery, jako i ziemi w rozmaitych szerokościach, wiadomyby natenczas był stosunck wzmagającego się lub ubywającego ciepła klimatów i zmiany w wysokościach kolumny atmosferycznéj. Takoweż porównania wypadłoby mieć, aby poznać nachylenie i zboczenie igły magnesowéj, tudzież dzielność sił magnetyczno-elektrycznych; nad czém z grona téjże akademji dwaj wyborni fizycy Seebek i Erman tyle światła rozpostarli. Jeśli chwalebném zatrudnieniem jest uczonych towarzystw, zmiany ciepła ziemskiégo, ciężenia powietrza, kierunku i natężenia igły magnesowéj, nieustannie dostrzegać, to przeciwnie powinnością jest podróżującego Geognosty, kiedy wymierza nierównośći ziemi, szczególnie zwrócić uwagę na zmienną wysokość wulkanów. Com kiedyś na mexykańskich górach Toluca, Nauhcampatepetl i Xorullo, w Andach, zaś Quitu na Pichincha doświadczał, miałem sposobność powróciwszy do Europy w różnych czasach na Wezuwjuszu powtórzyć. Saussure mierzył tę górę w r. 1773, gdy obadwa brzegi krateru północnozachodni i południowo-wschodni równemi być się zdawały. Wysokość ich oznaczył 609 sążni nad poziom morza. Erupcja w r. 1794 roztrzaskała południową stronę; z tąd powstała nierówność którą i mało wprawne oko z znacznéj odległości poznaje. W r. 1805 Pan Buch, Gay-Lussac i ja mierzyliśmy trzy razy Wezuwjusz: północna krawędź La rocca del Palo naprzeciw Sommy zgadzała się z podaną wysokością przez Saussura; południowa zaś o 75 sążni była niższą jak w roku 1773. Z całéj wysokości wulkanu ku Torre del Greco (stronie gdzie ognie przed 30 laty szczególniéj działały) ⅛ ubyła. Jego ostrokrąg popiołowy ma się do całéj wysokości góry, jak 1 do 3— Pichinchy jak 1 do 10— Piku na Teneryffie jak 1 do 22. Wezuwjusz ma zatém stosunkowo najwyższy ostrokrąg popiołowy, dla tego ognie i lawy najczęściéj buchają wierzchołkiem dla niskości wulkanu. Przed kilką miesiącami poszczęściło mi się nietylko moje pierwsze wymiary barometryczne powtórzyć, lecz trzy razy wstąpiwszy na tę górę, zupełnie oznaczyć wszystkie krawędzie krateru. Ta praca zasługuje na niejaki wzgląd, bo mieści w sobie pasmo wielkich erupcji od r. 1804 do 1822 i może jest jedynym porównawczym wymiarem wszystkich nierówności wiadomych o jakim wulkanie. Dowodzi daléj, że krawędzie kraterów, nie tylko tam, gdzie je widocznie trachyt formuje, jak w Piku na Teneryffie i we wszystkich wulkanach łańcucha Andów, lecz wszędzie stalszym prawom podlegają, a niżeli z dorywczych spostrzeżeń rozumiano. Podług ostatnich moich pomiarów krawędź północno zachodnia Wezuwjusza, od Saussura, a zatém 49 lat, może się nie zmieniła: południowo wschodnia zaś ku Bosche tre Case została w r. 1794 o 400 stóp zniżoną, a teraz jéj zaledwie 10 sążni ubyło. Perjodyczne pisma donosząc o wielkich wybuchach, tak często zupełnie zmienioną postać Wezuwjusza ogłaszają: jeśli to twierdzenie malarskie widoki w Neapolu sporządzane zdają się sprawdzać, tedy przyczyna błędu na tym polega, że zarysy krawędzi krateru, brane są za zarysy wybuchającego ostrokręgu, który się przypadkowo w środku krateru z dna przez pary podnosi. Takowy wyziewający ostrokrąg z lekko nawalonych rapilli i zuzlów pokazywał się stopniowo wyższy, nad południowo-wschodnią krawędzią krateru, zwaną la Rocca del Palo. Ten interessowny ostrokrąg, który uważać nawyknięto w Neapolu za właściwy wierzchołek, zapadł się podczas ostatniego wybuchu, w nocy z d. 22 Października, z strasznym łoskotem, tak dalece, że dno krateru od r. 1811 przystępne, teraz 750 stóp głębszém jest od północnéj, a 200 od południowéj krawędzi wulkanu. Zmienny kształt i względem położenia wyziewającego ostrokręgu (którego otwór nie powinien być, jak się często dzieje, za jedno z kraterem wulkanu branym) nadaje Wezuwjuszowi w różnych epokach właściwą fizognomję, tak że historjograf onegoż mógłby z zarysów wierzchołka, mając wiadome, kiedy południowa lub północna strona wulkanu była wyższą, z krajowidów Hackerta w pałacu Portici będących zgadnąć rok, kiedy mistrz rzucał szkicę do swojego obrazu. Filip Hackert urodzony w Prenzlaw w Uckermark r. 1737: jeden z najsławniéjszych malarzy krajowidów. Bawiąc długo na dworze Neapolitańskim, miał sposobność wykonania w tym czasie licznych widoków prawdziwie mistrzowskich Neapolu i Wezuwjusza, które równie dla sztuki, jak dla nauk ścisłych są ważnemi. W dzień po zapadnieniu się 400 stóp wysokiego zuzlowatego ostrokręgu, gdy małe ale liczne strumienie lawy spłynęły, począł się w nocy z dnia 23 na 24 Pazdziernika wybuch popiołów i rapilli, i trwał nieprzestannie 12 dni, najsilniéj jednakże w cztérech pierwszych. W tym czasie detonacje w wnętrzu wulkanu tak były mocne, że samo drżenie powietrza (trzęsienia ziemi śladu nawet nie było) sufity pokojów w pałacu Portici rozsadziło. W bliskich zaś wioskach Resina, Torre del Greco, Torre del Anunziata i Bosche tre Case zjawiło się osobliwsze zdarzenie: atmosfera tak dalece była tam popiołami napełnioną, że się niebo wśród dnia przez kilka godzin najgłębszym kirem powlekło, micszkańcy z latarniami po ulicach chodzili, jak w Quito przy częstych wybuchach Pichinchy: nigdy pomieszanie i popłoch ogólnićjszy ich nie ogarnął: potoków lawy obawiają się mniéj, aniżeli wyrzutów popiołów; fenomen ten, w takiéj gwałtowności tutaj nieznany, przywodząc do pamięci cicmne powieści jak zniszczały Herculanum, Pompeja i Stabiac, okropnemi obrazami imaginację mieszkańców przeraził. Gorące pary wodne podczas erupcji z krateru występując, rozlały się w atmosferze, oziębione, potworzyły grube obłoki na około 9,000 stóp wysokiego słupa popiołów i ogniów. To szybkie zgęszczenie pary czyli przejście z stanu gazu do wodnego, tudzież tworzenie się obłoków, jak Gay-Lussac dowiódł, powiększyło natężenie elektryczne. Pioruny wijąc się wypadały z słupa popiołów we wszystkie kierunki; i wyrażnie odróżniano toczący się grżmot w obłokach od wewnętrznych łomotów w wulkanie. Przy żadnym innym wybuchu zmiana działań sił elektrycznych nie była bardziéj uderzającą. Z rana dnia 26 Października rozeszła się szczególniéjsza pogłoska, że z krateru potok wrzącéj wody spada, zwalając przytém ostrokręg popiołowy. Monticelli gorliwy i uczony dostrzegacz tego wulkanu, postrzegł w krótce, że optyczne złudzenie tak błędną powieść rozpostarło. Mniemany strumień był wielkiém mnóstwem suchego popiołu, który się wysunął z szczeliny w najwyższéj krawędzi krateru. Po suszy niszczącéj pola a przodkującéj wybuchom wulkanu, w końcu dopiero opisane grżmoty wulkaniczne sprowadziły ulewne długo trwające deszcze. Takie zjawisko zwiastuje pod wszelkiemi strefami koniec wybuchów. Gdy w tedy zwyczajnie ostrokrąg popiołowy osłoniony jest obłokami i w jego bliskości ulewy są najgwałtowniéjsze, można widziéć strumienic szlamu ze wszystkich stron spadające. Przestraszony rolnik rozumie, że te wody z wnętrza wulkanu przez krater wylewają się; zwiedziony geognostą mniema morskie wody poznawać lub błotniste utwory wulkanu, tak zwane Eruptions boueuses, czyli terminem dawnych systematyków francuzkich produkta ognisto-wodnéj likwefakcji. Jeśli szczyty wulkanów (jak to jest po największéj części w łańcuchu Andów) nad granice śniegów wystają, lub nawet do podwójnéj wysokości Etny dochodzą, dopiero opisane ulewy stają się przy topnieniu śniegów nader częstemi i pustoszącemi. Do wybuchu wulkanu przyłączają się działania meteorologiczne, które od wysokości góry, przestrzeni ośniéżonego wierzchołka i rozgrzania ścian ostrokręgu popiołowego zawisły; te wymienione przyczyny nie mogą być brane za własności wulkanów. W obszernych jaskiniach w części na bokach w części u stóp wulkanu powstają podziemne jeziora, łączące się z licznemi strugami góry. Gdy wstrząśnienia poprzedzające wszelkie wybuchy ogniowe na łańcuchu Andów, wzruszą silnie całą massę wulkanu, natenczas otwierają się podziemne sklepienia, z których wypadają zarazem woda, ryby i do tufu podobne szlamy. Tu wychodzi na świat ten interessowny Sum Cyklopów (Pimelodes Cyclopum), u góralów Quito Prenadilla nazwany: tę rybę w krótce po powrocie zwięźle opisałem. Gdy się zapadł w nocy z dnia 19 na 20 Czerwca r. 1698, szczyt 18,000 stóp wysokiéj góry Carguairazo na północ Chimborazo leżącéj, okryły się pola okoliczne szlamem i rybami. Podobnież 7 lat przedtem, zgniłą gorączkę w mieście Ibar takowym rybnym wyrzutom wulkanu Imbaburu przypisowano. Obszerniéjsza wiadomość o téj osobliwszéj rybie znajduje się w Zoologji Jarockiego T IV. k. 82. Wspominam te data aby rzucić nieco światła nad róźnicą wyrzutów suchych popiołów a szlamowatych wypływów tuffów i trassów, w które się mieszają drzewo, węgiel i muszle. Nad miarę przesadzały pisma perjodyczne ilość popiołów w najnowszym czasie z Wezuwjusza wydętą, jak to zwykły czynić o wszystkiém cokolwiek ma styczność z wulkanami lub innym przerażającym widokiem natury; dwaj nawet Neapolitańscy Chemicy Vicenzo Peppe i Giuseppe di Nobili, ogłosili, pomimo zaprzeczania Monticellego i Covellego, że te popioły złoto i srebro mają w swoim składzie. Grubość warstwy spadłych popiołów pomieszanych z rapili w 12 dniach ku Bosche tre Case na pochyłościach ostrokręgu, dochodziła podług moich wymiarów tylko do trzech stóp, na równinie najwięcéj 15-18. calów. Takowe wymiary powinny być na takich miéjscach wykonane, w którychby popioły równie jak śnieg lub piaski nie były zwiane, lub wodami nagromadzone. Minęły czasy w których sposobem starożytnych, w wulkanicznych zjawiskach cudowności szukano, w których Ktezjasz popiołom Etny do półwyspu Jndyjskiego dolatywać kazał. Część żył Mexykańskich srebro i złoto-rodnych, znajduje się w prawdzie w trachytowym porfirze: lecz popioły Wezuwjusza przezemnie przywiezione, które wyborny Chemik P. Henryk Rose na moją proźbę analizował, nie okazały ani śladu złota lub srebra. Jak odmiennemi są moje rezultaty, a odpowiadają ścisléjszém spostrzeżeniom Monticellego, od rozgłoszonych w ostatnich miesiącach; pozostaną wszakże wyrzuty popiołów od 24-28 Października najważniéjszym fenomenem, o jakim pewniéjszą wiadomość mamy od śmierci Plinjusza starszego. Ilość teraz spadłych popiołów była może trzy razy większą od wszystkich, od czasu gdy te zjawiska uważniéj dostrzegano. Warstwa 15 lub 18 calowa, na pierwszy rzut oka pokazuje się nic nie znaczącą w porównaniu mass które Pompeję zasypały, nie uważając na ulewy i powodzie, które mogły te massy od wieków nagromadzić: i nie wznawiając żywego sporu, który nader zacięcie, a zarazem jednostronnie wględem zniszczenia miast Kampańskich prowadzono, nadmieniam jedynie, że wybuchy wulkanu w oddalonych od siebie epokach, co do dzielności nie mogą być z sobą porównane. Wszelkie wnioski na podobieństwie wsparte są niedostateczne, jeżeli się nie gruntują na stosunku ilości lawy i popiołów, wysokości słupa dymu, lub na sile detonacyjnéj. Z opisu jeograficznego Strabona i zdania Witruwjusza nad początkiem wulkanicznym pumexu, okazuje się że do roku śmierci Wespazjana, czyli do wybuchu, który Pompeję pokrył, Wezuwjusz bardziéj do wypalonego wulkanu aniżeli do solfatary był podobny. Po długim spoczynku podziemne siły nagle sobie nowe drogi utorowały, pokłady pierworodnego kamienia i trachytu na nowo przełamując; wtenczas musiały takie skutki nastąpić, które z późniéjszemi w żadne porównanie iść nie mogą. Znajomy iest list Plinjusza młodszego, donoszący Tacytowi o śmierci stryja; zkąd jasno: że ponowienie wybuchów, niech mi wolno powiedzieć, ocknienie spiącego wulkanu, rozpoczęło się wyrzutami popiołów. Toż samo uważano w Xorullo w Wrześniu r. 1759, gdy ów nowy wulkan warstwy syenitu i trachytu przełamując, wyniósł się raptownie z płaszczyzny. Rolnicy uchodzili z swych chat, bo je okryły popioły, które zewsząd rozstąpiona ziemia wydęła. Przeciwnie, zwyczajne perjodyczne wybuchy kończą się deszczem popiołu. Nadto jasno się Plinjusz młodszy wyraża w liście, że jeszcze w początku, gdy powodzie nie skutkowały, suche popioły z powietrza spadłe, 4-5 stóp grubości dochodziły:» Dziedziniec, opowiada, prowadzący do mieszkania w którém Plinjusz po południu spoczywał, tak popiołami i pumexem był napełniony, że gdyby spiący dłużéj był się ociągał, wyjście znalazłby zawarte.« W zamkniętéj przestrzeni podwórza nie mogły wiatry nagromadzić popiołów. Poważyłem się moje porównawcze uwagi o wulkanach przerwać pojedynczemi nad Wezuwjuszem spostrzeżeniami, częścią dla wielkiego interessu, który ostatni wybuch wzbudził, częścią że każdy znaczniéjszy deszcz popiołów klassyczną ziemię Pompei i Herculanum przypomina. Dotąd uważaliśmy kształt i skutki takich wulkanów, których kratery w nieustanném połączeniu z wnętrzem ziemi zostają. Ich wierzchołki wzniesione, tworzą trachyty i lawy licznemi żyłami poprzedzielane. Jednostajność tych skutków bardzo złożonéj struktury dowodzi. Wulkany mają, że tak powiem, bardziéj indywidualny charakter, który długo równym sobie pozostaje: i tak blisko siebie położone, wydają po części zupełnie różne twory, jakoto feldspatowe lub leucytowe lawy, albo obsidjany z pumexem, lub bazalty z peridotem (oliwin). Góry te należą do nowszych zjawisk na ziemi, i prawie zawsze warstwowe skały przełamują; ich wybuchy z strumieniami lawy, powstały po utworzeniu teraźniéjszych dolin. Życie wulkanów zawisło, jeśli się wolno wyrazić obrazowo, od sposobu i czasu trwania ich związku z wnętrzem ziemi. Przez wieki często odpoczywają; zapalają się raptownie, i w końcu zostają solfatarą, parą wodną, gazami lub kwasami dymiącą. Niekiedy stają się jak Pik na Teneryffie takową wyrobnią odradzającéj się siarki (Solfatare), a z boków ich jeszcze płyną liczne strumienie lawy, z tą różnicą, że niżéj bazaltowe, powyżéj gdzie ciśnienie jest zmniéjszone, obsidjanowe z pumexem . Leopold Buch o Piku na Teneryffie w opisie fizycznym wysp Kanaryjskich str: 213. Niezawisły od wulkanów z trwałym kraterem, jest jeszcze inny rodzaj ognistych zjawisk rzadziéj przytrafiających się, lecz szczególniéj dla umiejętności geognostycznych ważnych, bo przypominają najdawniéjsze rewolucje ziemi naszéj- Góry trachytowe otwierają się naglę, wydają lawy i popioły i zamykają się na powrót: może na zawsze tak okazała się ogromna Antisana w pasmie Andów i Epomeus na wyspie Ischia (w r. 1302). Niekiedy buchnie płomieniem płaszczyzna, a lawy ją obleją; częste tego przykłady widzimy na wysoko nad morze wzniesionéj równinie Quito, w Islandji zdala od Hekli, lub w Eubei na Lewantskich płaszczyznach. Tego rodzaju połączenie z wnętrzem kuli ziemskiéj, nie iest tedy trwałém. Działania ustają, gdy się zamyka szczelina lub kanał połączający; wszystko zdaje się dowodzić, iż podobnymże sposobem utworzonemi były żyły bazaltu i trachytu, przerzynające w różnych częściach ziemi pra- wie wszystkie formacje, jakoteż żyły syenitu, porfiru piroxenowego i migdałowca (Mandelstein), znajdowane tylko w najnowszych warstwach skał przechodowych i najdawniéjszych warstwowych. W młodym wieku naszego planety, wydobyły się z wnętrza materje płynne, przez zewsząd rozpękniętą skorupę ziemską i skrzepły albo jako ziarnisty kamień wypełniający żyły, albo na inne skały pokładając się w warstwach. Swiadki te pierwiastkowego świata dochowane dotychczas w tak zwanych utworach wulkanicznych, pokazują, że te lawy nie płynęły wstęgowato, jak lawy naszych odosobnionych wulkanów. Mięszaniny piroxenu, tytanjanu, żelaza, sklistego feldspatu i amfibolu mogły być w różnych epokach jednakowemi, zbliżone raz do bazaltu, drugi raz do trachytu; przypuszczają że pierwiastki chemiczne mogły się ułożyć w oznaczonych stosunkach, jako formy krystaliczne (co nauczają nowe a nader ważne prace Pana E. Mitscherlicha, który otrzymał sztuką w laboratorjum chemiczném minerały wulkaniczne) statecznie przecież poznajemy, że jednakowo złożone pierwiastki, wydostały się nader rozmaitemi drogami na powierzchnię ziemi, to jest: albo zostały wzniesione; albo wyszły przez doczasowe szczeliny będące w warstwach skał w dawniéj ukwaszonéj iuż skorupie ziemskiéj; lub wylały się jako strumienie lawy z ostrokręgowatych gór z trwałym kraterem. Pomięszanie tak różnorodnych zjawisk zwraca nazad geognozję wulkanów w niepewność, którą znaczna liczba porównawczych spostrzeżeń zwolna zaczęła wyjaśniać. Często zapytywano się, coby się w wulkanach paliło? coby ciepło wzniecało, w którém się ziemia i kruszce topią i łączą? Nowsza chemja odpowiada: że tam goreją same przez się alkalja, ziemie i kruszce czyli pierwiastki tych ciał. Twarda, już ukwaszona skorupa ziemi, przedziela otaczające kwasorodne powietrze od palnych nieukwaszonych pierwiastków w wnętrzu naszego planety zostających. Doświadczenia w kopalniach i jamach czynione dowodzą: że pod wszelkiemi strefami w niewielkiéj już głębokości ciepło ziemi znàcznie przybiera, począwszy od średniéj temperatury atmosfery miéjsca danego. Tak ważna i prawie wszędzie urzeczywistniona prawda, stoi w związku z skutkami wulkanicznemi. Laplace nawet wyrachował głębokość, w któréj kulę ziemską można uważać, jako płynną materję. Jakiekolwiek zarzuty, bez ujmy sprawiedliwéj czci tak znakomitemu imieniowi, uczynić można, co do liczbowéj pewności tego rachunku, jest to wszakże prawdopodobieństwem, że wszelkie wulkaniczne skutki powstają z jednéj nader prostéj przyczyny, przez ciągłe lub przemijające połączenie wnętrza z powierzchnią naszego Planety. Elastyczne pary wypierają w górę ukwaszające się pierwiastki przez rozpadliny. Wulkany żé tak powiem, są to pojedyncze zródła: wytryskujące jednakże płynnemi mieszaninami alkaljów, ziemi, kruszców; takowe strumienie lawy płyną jednostajnie i spokojnie, gdy są podniesione i otwory do wydobycia się znajdują. Podobnymże sposobem wystawiali sobie starożytni (podług rozmowy Platona: Fedon) wszelkie ogniste strumienie, jako wypływy Pyroflegetona. Wypracowałem z P. Arrago o tém osobną rozprawę. Do tych myśli niech mi wolno będzie ieszcze jedną zbyt może śmiałą dołączyć. Jeden z najdziwniéjszych fenomenów w skamieniałościach objawiający się, zawisł może od wewnętrznego ciepła ziemi, na co nas doświadczenia termometryczne i dostrzeżenia nad wulkanami naprowadzają. — Zwierzęta bowiem podrównikowe, drzewiaste paprocie, palmy i bambasy, leżą schowane w zimnéj północy. Podział organicznych istot w pierwiastkowym świecie znajdujemy wszędzie zupełnie różny od teraźniéjszego, a z tąd wynika i różność klimatów. Aby wytłumaczyć tak ważne zagadnienie, uciekali się uczeni do rozlicznych hipotez: jedni przypisowali przyczynę téj odmienności zbliżeniu się komety, inni zmienionemu nachyleniu ekliptyki lub natężonemu działaniu promieni słonecznych. Żadna z nich ani astronoma, ani fizyka, ani geognostę, zarazem zaspokoić nie mogła. Ja z méj strony zostawiam chętnie niezmiennie, oś ziemi lub światło słońca, z którego plam jeden ze sławnych astronomów tłumaczył pól urodzaj lub nieurodzaj, i rozumiem, że każdy planeta niezawiśle od słońca na około którego się obraca i swojego astronomicznego stanowiska, posiada jeszcze liczne przyczyny ciepło wzniecające, jakoto: ukwaszenie się, osady, i chemicznie zmienione dążenie czyli sposobność łączenia się ciał, lub natężenie elektro-magnetyczne. A gdzie się w pierwotnym świecie rozchodziło ciepło, wydobywające się z głęboko rozpękniętéj skorupy ziemskiéj, tam udawać się mogły może przez kilka wieków, palmy i drzewne paprocie, z wszystkiemi podrównikowemi zwierzętami. Z widoku który niedawno ogłosiłem w moim dziele pod tytułęm: Próba geognostyczna o pokładach skał, w obydwóch półkulach , byłaby wnętrzna temperatura naszéj ziemi, tąż samą przyczyną, która teraz tak okropne zniszczenia sprawia; byłaby zdolną w nowo ukwaszającéj się skorupie ziemskiéj, poprzedzielanéj głębokiemi rozpadlinami, wydać najbujniéjsze roślinienie, pod wszelkiemi szerokościami. Essai géognostique sur le gisement des roches, dans les deux hémispheres par Alex. de Humboldt. Seconde Edition Paris 1826. Ktoby się skłaniał przyjmować iż utwory gorącéj strefy, jakoto długowłose słonie, teraz lodami otoczone, pierwiastkowo właściwemi były zimnéj północy, i że do tegoż ogólniéjszego typu należące kształty, jakoto lwy i tygrysy, razem w zupełnie przeciwnym klimacie źyć mogły: wtedy takowego tłumaczenia na roślinienie rozpostrzeć niemożna. Z powodów w fizjologji roślin rozwiniętych, nie mogą palmy, pizangowe krzewy i drzewiaste Monocotyledony, zimna północy wytrzymać; w dotkniętym tutaj geognostyczném zagadnieniu zdaje się być trudną rzeczą, rośliny od zwierząt rozdzielić, jedno tłumaczenie winno zarazem jedne i drugie obejmować. Zakończając tę rozprawę, do datów, nazbieranych w najrozmaitszych częściach świata, domniemania hypotetyczne przyłączyłem. Umiejętność filozoficzna natury, wznosi się nad potrzeby zwyczajnego opisu. Nie jest to nagromadzenie niepłodne pojedynczych spostrzeżeń. — Czynnemu a ożywionemu umysłowi ezłowieka niech będzie czasem dozwolono, z teraźniéjszości w przeszłe czasy się zapuszczać, przeczuwać to co jeszcze jasno nie jest poznaném i radować się nad owymi staremi w rozlicznych kształtach powracającemi Mitami Geognozji.